This is an automated archive made by the Lemmit Bot.

The original was posted on /r/polska by /u/Free-Design-9901 on 2024-11-09 06:48:01+00:00.


Na moim osiedlu bloków z wielkiej płyty mieszkańcy parkują samochody gdzie popadnie. Mają nawet stałe miejsca. Np. jedna babeczka parkuje białego suva na chodniku przy samym skrzyżowaniu. Na jezdni w tym miejscu, zaraz obok niej, też jest wiecznie zajęte “miejsce parkingowe”, przez co nigdy nie widać czy coś jedzie z prawej i trzeba wjezdzac na to skrzyżowanie na czuja.

Z drugiej strony ulicy parkuje zawsze koleś wielkim amerykańskim pickupem. Jest taki duży, że zajmuje nim całą szerokość chodnika na długości kilku metrów. Widziałem ostatnio kobietę z wózkiem, która musiała zjechać wózkiem na skrzyżowanie i przejść parę metrów po asfalcie, patrząc czy nie wchodzi pod koła samochodów nadjeżdżających z kilku kierunków.

Niestety zgłaszanie takich przypadków służbom, policji i straży miejskiej, nic nie daje. Najczęściej słyszę to:

“Musielibyśmy złapać parkującego ja gorącym uczynku”

“Pan da ludziom spokój, niedziela jest”

“Ale ja muszę podać kto zgłosił jak daje mandat, to pan nie wie?”

Ogólnie czuć od nich pasywną agresję i że wybitnie nie chce się im dawać mandatów za parkowanie, nawet jeśli zaparkowany samochód stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia pieszych. Skąd bierze się taka niechęć? Czy to jest powszechne w Polsce? Jak można inaczej walczyć z nieodpowiedzialnym parkowaniem?

Czy można przejść po czyimś samochodzie jeśli zajmuje cały chodnik i blokuje całkowicie przejście?